Deszcz

Wychodzisz?
Tak. Nie mogę oddychać pomimo że okno jest otwarte i przeszła burza.
Jesteś jakiś inny, czy coś się stało?
Po prostu musze wyjść.
Ale jest godzina po północy i jeszcze grzmi. Boję się. Weźmiesz psy – przed chwilą jakoś dziwnie ujadały – ale się uspokoiły.
Burza odeszła na wschód tak nagle jak nadciągnęła z południa.
Gwałtowny wiatr i strugi ulewnego deszczu sprawiły, że natura odżyła, odświeżyła swój oddech i można było swobodnie złapać powietrze.
Lecz mężczyzna wiedział że musi wyjść, że to się znowu stanie, nadeszło już przed laty – wiedział że On tu jest.
Powoli ubrał się, zapalił jedną świecę i włączył „świąteczne graffiti”.
Kiedy usłyszał pierwsze słowa pochylił się nad dziewczyną i delikatnie pogłaskał ją po policzku.
Ta uspokojona wtuliła się w poduszkę i leniwie przeciągnęła.

-2-

Już wróciłeś – myślałam że minęło dopiero pięć minut.
To nie On!
Kobieta jak w letargu usiadła, szeroko otworzyła oczy i zdziwiona powiedziała:
Co pan tu robi?
Niech pani zapali lampkę.
Posłuchała – w świetle zobaczyła wojownika ubranego w żółto – czerwone kolory z błękitną opaską na czole.
Nie czuła strachu, czy pomieszania, tylko rodzaj niepewności.
Zrobi pani herbatkę?
Kobieta wstała, miała na sobie lekką przewiewną koszulę nocną.
Kiedy nachyliła się żeby poszukać pantofle wojownik zobaczył jej piersi – odłożył miecz, po chwili przyniósł szklankę z dymiącą herbatą.
Czy jemu też tak parzysz ?
Pił cicho, drobnymi łykami.
Dziwiła się że nie parzy sobie ust, ale było jej to obojętne.
Po chwili wojownik wyjął za pasa miecz samurajski – dziewczyna odchyliła głowę do tyłu, ale ten uspokoił ją gestem ręki.
Postawił szklankę na nocnym stoliku i usiadł obok dziewczyny.
To ją oszołomiło poczuła zapach odległych ognisk, krwi, potu i spermy – nie wiedziała że tak może pachnieć mężczyzna – chyba że nim nie był!?
Czy może to pani zrobić ręką?! – powiedział delikatnym tonem, lecz czuła że jest w tym rozkaz, bezwzględność kogoś okrutnego.
Skinęła głową.

-3-

Proszę Ciebie nie zostawiaj mnie więcej nigdy samej. Ktoś tu był !!
Mężczyzna usiadł w fotelu zamyślony, niemy, nieobecny.
Co to wszystko znaczy !!!
Przepraszam sam tego nie rozumiem. A to zaczęło się przed laty kiedy próbowałem popełnić zimą samobójstwo.
Mieszkałem na równinach i przyjechałem w góry z myślą wejścia na szczyt i zamarznięcia.
Na tysiącu metrach zdjąłem buty i wędrowałem dalej. Poszedłem na 1500m. – i On mnie tam znalazł, wniósł do schroniska na plecach, gdzie mnie odratowano, zwieziono w dół – skończyło się na amputacji paru palców.
Od tego czasu się pojawia.
Najpierw była Marysia, poczęła córeczkę była ze mną dwa lata, później odeszła.
Następna moja dziewczyna to Agnieszka, też się zjawił – poczęła bliźniaki – chłopców, po dwóch latach odeszła.
Teraz Ty.
Deszcz znowu zaczął padać rzęsiście.
Mężczyzna siedział rozglądając się po pokoju.
Zobaczył miecz i oczy błysnęły mu złowrogo.
Sięgnął po niego i w tej samej chwili usłyszał głos w głowie.

-4-

Nie ! Galerniku.
Zaczęło padać, nie walcz z wodą nawet jeżeli z psami mnie odnajdziesz.
Nie walcz. Wygrałeś i tak wszystkie bitwy, w tej jednak polegniesz.
Nie musisz ruszać za mną – to ja przegrałem – jestem w górach na tysiącu metrach !
Przed chwilą tańczyłem teraz płaczę.
Jeżeli możesz to zapal resztę świec to wszystko Tobie wytłumaczę.
Masz wspaniałe kobiety, ta na pewno nie odejdzie, jak tamte, chociaż urodzi dziecko z twoim jedziemy mieć dwójkę – wiem że jest ciężko – ale sobie poradzisz.
Tylko nie ruszaj w góry.
Dotychczas mściłem się na tobie jak na małym chłopcu, którym byłeś przed laty.
Na pewno pamiętasz dziewczynę z równin, którą maiłeś pierwszy, a ona była przeznaczona dla mnie.
Ile miałeś lat – osiem kiedy spaliście razem – ona jedenaście – nimfetka – już nie dziecko, a jeszcze nie kobieta.
I właśnie tej nocy obudziłeś ją i baraszkowaliście w czystym posłaniu.
A ja miałem na nią czekać i czekałem.
Spotkaliśmy się po latach ona studentka ja wojownik.
Odtrąciła mnie, bo zawsze kochała tylko ciebie – galernika.
Dzięki za świece widzę ciebie wyraźnie, odłóż miecz i zostań w chałupie.
Obiecuje tobie że będziesz miał spokój, nie usłyszysz mnie ani nie poczujesz.
Obecna kobieta urodzi dziecko i zostaniecie razem.
Wiem co czujesz tak samo wiem co czułeś w minionych dwóch przypadkach.
Wybacz.
To się więcej nie powtórzy !
Słyszysz głos, męski, spokojny, logiczny, ale wiesz co dzieje się ze mną tu w górach – wyję jak ścierwo hieny, marcowy kot, czy wilk w poświacie księżyca.
Pomóż mi.
Włącz kasetę gdzie śpiewają chłopaki z równin to uspokoi ciebie i mnie.
Zawsze wiedziałeś jak postępować, dobrze że wyprowadziłeś konie.
Dzięki i za to, niech śpiewają.
Zawsze byliśmy piechotą!

-5-

„Niby przybysz z innego świata
Jednym gestem ucisza hałas.
Za odważna na swoje lata
Chociaż podobno szesnaście lat miała.
Nieuchwytna jak światła dotyk,
Który budzi muzyką z rana.
Kolorowy bezpański motyl
Ciągle inna wciąż nie ta sama.
Przebój miesiąca
Przebój miesiąca
Jedna z tysiąca
Przebój miesiąca
Za nią w ogień poszło by wielu,
Gdy bez ruchu na scenie stała,
W pełnym świetle o krok od celu
Choć podobno szesnaście lat miała.
Jutro będziesz znał ją z afisza
Super gwiazda jedynej płyty,
Będziesz czekał i głos jej słyszał
Na widowni jak cień ukryty.
Przebój miesiąca
Przebój miesiąca
Jedna z tysiąca
Przebój miesiąca.”

Piotr Gramatyka